Niezależnie od trwającej rewolucji powołano do życia Komisariat Naczelnej Rady Ludowej. Była to de facto najwyższa władza polska w zaborze pruskim, w której skład wchodziły trzy osoby: ks. Stanisław Adamski, Adam Poszwiński oraz Wojciech Korfanty. KNRL wzywał do tworzenia polskich rad ludowych i ogłosił zwołanie na początku grudnia Polskiego Sejmu Dzielnicowego, który w zamyśle miał stanowić najwyższą reprezentację Polaków w państwie niemieckim.
W następnych tygodniach od powołania Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, Polacy rozwinęli ożywioną działalność, której rozmach zaskoczył społeczeństwo niemieckie i władze w Berlinie. Okazało się, że Niemcy nie do końca byli zorientowani w tym, co w działo się w Poznaniu. Bardzo istotna stała się kwestia aprowizacji, która znalazła się w rękach Jarogniewa Drwęskiego, twórcy Prowincjonalnego Urzędu Aprowizacyjnego. Był to strategiczny krok, gdyż zaopatrzenie w żywność Berlina w dużej mierze zależało od dostaw z Wielkopolski. Zatem władze niemieckie w negocjacjach z Polakami musiały pójść na ustępstwa.
Polacy wykorzystując sytuację, zaczęli wkraczać na różne szczeble państwowych oraz samorządowych instytucji, do których dostęp dotychczas mieli zamknięty. Dzięki temu zabiegowi możliwe było sprawne przejęcie struktur administracyjnych w prowincji po 27 grudnia.
Symultanicznie rozbudowywano polskie struktury wojskowe. 10 listopada decyzją Rady Żołnierskiej powołano polsko-niemiecką Straż Obywatelską, a na jej czele stał Julian Lange, czyli naczelnik wielkopolskiego „Sokoła”. Głównie Polacy weszli w skład tej formacji, którą uzbroiły… władze niemieckie. W końcu listopada pojawiła się Służba Straży i Bezpieczeństwa, której powołanie w Poznaniu wymógł Mieczysław Paluch. Była to organizacja o charakterze rewolucyjnym stanowiącym odpowiednik żandarmerii wojskowej. W podziemiu nadal rozrastały się szeregi samej Polskiej Organizacji Wojskowej zaboru pruskiego, której członkowie gromadzili broń i coraz wyraźniej podejmowali przygotowania do czynu zbrojnego.
Równocześnie przygotowywano obrady Polskiego Sejmu Dzielnicowego, który pracował w Poznaniu w dniach 3-5 grudnia 1918 r. Na sejm zjechało około 1400 delegatów. Należy podkreślić, że pochodzili oni nie tylko z Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego, a1e także z Warmii i Mazur, Śląska, a nawet z Zachodnich Niemiec. Przejście delegatów na sejm ulicami miasta, które przystrojono biało-czerwonymi flagami, był największą demonstracją od 1848 г.
Widoczna była wielka determinacja w dążeniu do połączenia z odrodzoną Rzeczpospolitą. Miejscowi Niemcy czuli wewnętrzną frustrację, gdyż polityczne podziały oraz pozbawienie wsparcia władz w Berlinie, przytłaczały ich. Zostali wręcz zaskoczeni polską energią i sprawnością organizacyjną. Zdawali sobie sprawę, że utrata ziem zaboru pruskiego, to głównie kwestia czasu.
Paderewski w Poznaniu
Dalsze wydarzenia przyspieszyły działania polityczne. W grudniu do Warszawy wyruszył reprezentant Komitetu Narodowego Polskiego, wybitny pianista i rzecznik sprawy polskiej Ignacy Jan Paderewski. Towarzyszyli mu przedstawiciele brytyjskiej misji wojskowej. 26 grudnia, Paderewski z towarzyszącymi mu osobami dotarł do Poznania, a ich podróż z dworca do Hotelu Bazar była aktem polskiego tryumfu. Następnego dnia ruszyła niemiecka manifestacja, która miała podkreślić sprzeciw wobec polskich roszczeń. Jej celem było pokazanie, że Niemcy z Poznania tak łatwo nie zrezygnują.
Bazar, w którym przebywał Paderewski ochraniały oddziały Straży Ludowej. Około godziny 17.20 na ul. Wilhelmowskiej padły strzały.