W całym regionie tuż przed wybuchem Powstania Wielkopolskiego – jak i w jego trakcie – „wrzało jak w ulu”. Działo się bardzo dużo, na wielu płaszczyznach. – Strach, oczekiwanie na powrót, bądź informacje o śmierci bliskich na frontach pierwszej wojny światowej, niepewność dotycząca przynależności państwowej były tłem do zmian, które zrealizowano dzięki zaradności i umiejętnościom organizacyjnym Wielkopolan – mówi historyk, dr hab. Olaf Bergmann.
Dwa miesiące przed wybuchem Powstania Wielkopolskiego to czas najbardziej intensywnych zmian zachodzących w społeczeństwie. 11 listopada 1918 roku zakończyła się pierwsza wojna światowa. Kapitulacja Cesarstwa Niemieckiego stawiała pod znakiem zapytania dalsze losy ziem wielkopolskich po wojnie. Rząd w Berlinie liczył na to, że „Provinz Posen” ostatecznie pozostanie przy Rzeszy. Innego zdania byli Wielkopolanie, którzy optowali za uniezależnieniem się i przyłączeniem do odradzającej się Polski. Najbardziej dotkliwą konsekwencją wojny były ogromne straty demograficzne i zubożenie społeczeństwa. Wiele dzieci straciło rodziców, a kobiet mężów. Mężczyźni nie pracowali, nie opiekowali się rodzinami, tylko walczyli i ginęli na wojnie.
– Wprawdzie jako żołnierze otrzymywali żołd, funkcjonowały wówczas pewnego rodzaju zasiłki dla rodzin, ale niestety nie były one wystarczające do życia – tłumaczy historyk, dr hab. Olaf Bergmann.
Narastające napięcie
Po zakończeniu wojny w 1918 roku sytuacja społeczna na terenach Wielkopolski, czyli ziemiach należących do Niemiec była bardzo napięta. – Pamiętajmy o tym, że w samych Niemczech po zakończeniu wojny rozpoczęła się rewolucja. Nie była ona, co prawda, szczególnie odczuwalna w Poznaniu. Dlaczego? Ponieważ byliśmy terenem typowo rolniczym, więc zaopatrywanie ludności w żywność było łatwiejsze.
Przed wybuchem Powstania Wielkopolskiego obowiązywał jeszcze system kartkowy. – W tym przypadku ogromne znaczenie miał fakt, że Wielkopolanie zawsze byli zaradni – mówi dr hab. Bergmann. – Wiadomo, że jak funkcjonuje system kartkowy, to równolegle powstaje też czarny rynek, tworzą się inne możliwości, ludzie wymieniają się towarami i tak dalej – dodaje ekspert. Porównując sytuację Wielkopolski do terenów pozostałych zaborów, czyli Galicji i z ziem Królestwa Kongresowego, można powiedzieć, że Wielkopolska radziła sobie dobrze. – Byliśmy na wyższym etapie rozwoju, niż mieszkańcy dwóch pozostałych zaborów. Tam też były większe zniszczenia wojenne i straty materialne. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że już na starcie owe regiony były słabiej rozwinięte, to po wojnie te różnice tylko się pogłębiły – tłumaczy historyk.
W powojennym życiu codziennym Wielkopolan ogromnego znaczenia nabrało szkolnictwo, które bardzo szybko zostało uruchomione. – Możemy powiedzieć, że właściwie już od listopada, czyli od zakończenia pierwszej wojny światowej, polska kadra nauczycielska i urzędnicza stopniowo przejmowała szkoły i polską administrację – mówi dr hab. Olaf Bergmann. – Oczywiście, nie było to takie proste, bo brakowało nauczycieli, czy urzędników, ale spolszczenie administracji było procesem, który najintensywniej trwał do wiosny 1919 roku. Zdarzało się też tak, że urzędy funkcjonowały na mocy porozumienia niemieckiego burmistrza z polskim przedstawicielem Naczelnej Rady Ludowej – dodaje ekspert. O dalekosiężnym myśleniu, czy też zdolnościach organizacyjnych Wielkopolan świadczy również fakt, że jeszcze przed wybuchem Powstania Wielkopolskiego podpisano pierwszą deklarację o utworzeniu w Poznaniu Uniwersytetu, który w 1919 roku przyjmował już pierwszych studentów.
Proces zmian
Po wybuchu powstania nie tylko szkolnictwo stawało się coraz bardziej spolszczone, ale rozpoczęto również proces przejmowania sądownictwa, aparatu policyjnego i wojskowego. – Pamiętajmy, że w całej administracji państwa pruskiego Polacy byli woźnymi albo co najwyższej urzędnikami niższego szczebla. Pojawił się więc problem, skąd brać nową kadrę? – zadaje pytanie historyk dr hab. Olaf Bergamnn. – Z czasem na tereny Wielkopolski trafiały lepiej wykształcone kadry Polaków, na przykład z Królestwa Kongresowego, czy z Galicji. Tam nie było problemu z administracją, gdyż była ona polska od ponad półwiecza – dodaje doktor Bergmann. Nadanie aparatowi państwa wymiaru stricte polskiego, było procesem wieloletnim, ale bardzo sprawnym. – Nie mówię tu tylko o urzędach w Poznaniu, ale też o administracji w powiatach i gminach – mówi ekspert. Tymczasem życie codzienne toczyło się swoim nie zawsze spokojnym rytmem. – Na terenach Wielkopolski nie było większych problemów z dostępem do żywności, ponieważ kiedy po wybuchu Powstania przestała ona trafiać do Rzeszy, byliśmy w stanie wyżywić się sami i jeszcze pomagać innym regionom tworzącej się wówczas Polski – mówi ekspert. – Życie codzienne oczywiście pozostawało nadal trudne w miejscach, gdzie toczyły się walki powstańcze – tłumaczy dr hab. Olaf Bergmann. – Całe szczęście, że nigdzie nie trwały zbyt długo – dodaje. W przypadku Poznania mówimy na przykład o dwóch dniach walk, w czasie których ginęli ludzie i dochodziło do kradzieży lub niebezpiecznych sytuacji. – Gdy ukonstytuowało się dowództwo Powstania Wielkopolskiego niepokoje wewnętrzne zostały dosyć szybko opanowane i od tego momentu można już mówić o zorganizowanym pilnowaniu porządku – mówi doktor Bergmann. Inaczej wyglądała sytuacja na terenach przygranicznych, gdzie przebiegały fronty. Tam faktycznie bombardowania czy walki mogły utrudniać życie w poważniejszy sposób. – Niewielkie zniszczenia, czy też stosunkowo nieduże straty w ludziach to zresztą ogromny sukces Powstania. Wielkopolanie pokazali, że potrafią prowadzić walki i zwyciężać w dobrze zorganizowany sposób – mówi historyk dr hab. Olaf Bergmann. – Na drugim biegunie niestety moglibyśmy postawić Powstanie Warszawskie, które trwało 63 dni, a w tym czasie doszczętnie zrujnowano miasto i zginęło ponad 200 tysięcy ludzi.
Tekst: Anna Skoczek
Pierwsze zdjęcie: Przykład pocztówki z przekreślonymi nazwami niemieckimi i wprowadzoną nazwą w języku polskim. Pocztówka została wydrukowana ok. 1915 roku, zmianę nazwy wprowadzono około 1920 roku. Fot. ze zbiorów Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości.
Drugie zdjęcie: Kartka żywnościowa na chleb (Brotkarte der Stadt Posen) – pozostałe kupony ważne na okres od 13.1 do 19.1.1919. Fot. ze zbiorów Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości.
Trzecie i czwarte zdjęcie: Medal upamiętniający Heliodora Święcickiego, pierwszego rektora Uniwersytetu Poznańskiego, wybity w 1923 roku, ale na rewersie pojawia się rok 1919, który oznacza datę objęcia funkcji rektora. Fot. ze zbiorów Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości.