W Powstaniu Wielkopolskim brali udział nie tylko rodowici mieszkańcy tego regionu. Wśród powstańców byli również obcokrajowcy. Jednym z nich był Sam Sandi, który do polskich szeregów trafił prosto z obozu jenieckiego.
DO WIELKOPOLSKI PROSTO Z KAMERUNU
Teorii na temat pochodzenia Sama Sandiego jest wiele, jednak najpopularniejsza mówi, że urodził się w Kamerunie i do Europy trafił wraz z wojskiem francuskim, w którym służył. W wyniku jednej z wojennych potyczek znalazł się w niemieckim obozie jenieckim, usytuowanym w Strzałkowie, koło Słupcy. Gdy powstańcy oswobodzili obóz, Sandi przyłączył się do nich. Do jego atutów należała umiejętność prowadzenia samochodu, co wówczas było mało powszechne. Dlatego włączono go do eskadry wywiadowczej, w której służył z Józefem Diakiem – innym czarnoskórym powstańcem.
Szlak bojowy ciemnoskórego żołnierza nie skończył się jednak w Wielkopolsce. Gdy wybuchła wojna polsko-bolszewicka Kameruńczyk stanął drugi raz w obronie odradzającego się państwa polskiego. Po zwycięstwie w 1920 roku, postanowił osiedlić się w Polsce i zamieszkał w Warszawie. Tam rozpoczął pracę najpierw jako taksówkarz, a następnie „przekwalifikował się” na zapaśnika w Cyrku Braci Staniewskich.
KARIERA ZAPAŚNIKA
Pod koniec lat 20-tych. Cyrk Braci Staniewkich był jednym z najpopularniejszych miejsc rozrywkowych w Warszawie. Mieścił się w liczącej cztery piętra neorenesansowej budowli u zbiegu ulic Ordynackiej i Okólnik. Niewątpliwą atrakcją tego miejsca były pojedynki zapaśników. Członkowie cyrkowego zespołu walczyli pomiędzy sobą, a czasem z siłaczami z zagranicy – najczęściej z Rosji. Niestety wówczas zawodników nie obowiązywały żadne zasady. Jednak Sandi uchodził za zawodnika o znaczącej tężyźnie fizycznej, który zawsze walczył uczciwie. Dzięki swojej postawie zyskał nawet miano „żelaznego człowieka”.
ŻYCIE RODZINNE
W Warszawie Sandi poznał porucznika Władysława Kłonkowskiego i został jego ordynansem. Ponadto dorabiał udzielając lekcji języka angielskiego, dzięki czemu poznał swoją przyszłą żonę – Łucję Woźniak – dziewczynę pochodzącą z wielkopolskiej szlachty. Jako, że związek z czarnoskórym mężczyzną był szokujący dla rodziny Łucji, została ona wydziedziczona. Mimo trudności, para doskonale sobie radziła i osiedliła się w Gniewkowie pod Inowrocławiem. Sandi przyjął chrzest oraz imię Józef. Był dobrym i rodzinnym człowiekiem, a z żoną doczekali się dwóch córek – Gabrysi i Krystyny. Z czasem początkowa niechęć rodziny Woźniaków minęła.
W 1935 roku, po śmierci córki Gabrysi, Sandi wrócił do Poznania. Jako portier pracował w restauracji Palmarium. Dorabiał również jako wróżbita. Zmarł niespodziewanie 29 kwietnia 1937 roku. Wyszedł z restauracji i gdy był w bramie, zrobiło mu się słabo. Stracił władzę w nogach. Ostatkiem sił dotarł na ulicę i upadł na chodnik. Zaniesiono go do pobliskiego szpitala im. Strusia. Mimo udzielonej pomocy Sam Sandi zmarł. Jego pogrzeb odbył się 1 maja 1937 roku.