Nagle pod fort – gdzieś było chyba koło godziny 16.00 – zamiast Polaków przyjeżdżają 3 samochody ciężarowe pełne niemieckich żołnierzy, a na tor staroberliński pociąg składający się z parowozu i 3 wagonów. Niemców było chyba ze 200!
Świst kul nad naszemi głowami jak deszcz rzęsisty, kończy się amunicja… Tylko pięciu naszym udało się zbiec, reszcie Niemcy spuścili potężny łomot. Tak nas pobili, że ledwo się ruszaliśmy. Zamknęli nas w areszcie w koszarach saperów przy ul. Rolnej, gdzie kontynuowali przesłuchania nie oszczędzając naszego zdrowia i swojej siły do wymuszenia zeznań.
Po 6 ciężkich dniach zwolnili nas z więzienia, dzięki interwencji między innymi Bohdana Hulewicza i Mieczysława Palucha. Wtedy to wstąpiłem do II Kompanii Służby Straży i Bezpieczeństwa pod dowództwem Edmunda Krauzego, która stacjonowała w forcie Raucha.