Strona główna

Menu

Oborniki - Powstanie Wielkopolskie

26 grudnia przez Oborniki przejeżdżał pociąg z Ignacym Paderewskim, który podążał do Poznania. Niemcy próbowali za wszelką cenę uniemożliwić przyjazd Mistrza.

  • Głaz pamiątkowy

    26 grudnia 1918: W śniegu po kolana na powitanie Paderewskim

    26 grudnia przez Oborniki przejeżdżał pociąg z Ignacym Paderewskim, który podążał do Poznania. Niemcy próbowali za wszelką cenę uniemożliwić przyjazd Mistrza do stolicy Wielkopolski, obawiając się rozbudzenia patriotycznych uczuć i dążeń niepodległościowych wśród poznaniaków. Starali się zawrócić pociąg już w Pile i Rogoźnie, kierując go bezpośrednio do Warszawy, jednak bez skutku.

    W związku z podróżą Paderewskiego, na miejscowym dworcu mieszkańcy zgotowali wybitnemu polskiemu pianiście owacyjne przyjęcie. By powitać dostojnych gości jeszcze przed Obornikami, do Rogoźna udała się delegacja miasta - Bolesław Smorawski i Stefan Neyman - która wsiadła do pociągu i wraz z zacną delegacją przyjechała do Obornik. By oborniczanie wiedzieli, do którego wagonu podejść, by powitać Paderewskich, Stefan Neyman świecił lampką elektryczną w oknie wagonu, w którym przebywał Paderewski. Jednak i tak powitanie mistrza w Obornikach nie było proste, gdyż pociąg zatrzymał się około 200 metrów za stacją i cały komitet powitalny musiał - w śniegu po kolana - do niego podbiec.

    Zasługi Ignacego Paderewskiego przypomina pamiątkowy głaz przy ulicy jego imienia w Obornikach.

13/17 Opowieści Powstańca: Do niewoli wzięliśmy oficerów – w kalesonach!

W tym samym czasie komendant Wincenty Wierzejewski na czele kompanii skautów opanował Fort Grollman, w którym to kilka dni później, 1 stycznia dołączyłem do I oddziału powstańczego Jana Tomaszewskiego. I stąd chodziliśmy na służbę patrolową po mieście i na dworzec. Któregoś dnia, to był początek stycznia, nocą ruszyliśmy na niemieckie koszary saperów na Wildzie. Było je widać jak na dłoni, bo mieściły się w gospodarstwie otoczonym przez pola – dziś mieszczą się tu Zakłady Cegielskiego.

By wprowadzić nas w błąd, wszystkie okna mocno oświetlono, że niby w koszarach dużo wojska. Akurat! Koszary zdobyliśmy bez walki nad ranem. Do niewoli wzięliśmy oficerów – w kalesonach! – i szczupłą załogę żołnierzy, poza tem zdobyliśmy skład broni i amunicji. A w stajniach znaleźliśmy rowery i zdechłe konie!

Ruszyłem tedy z Wildy z meldunkiem do sztabu głównego w hotelu Royal na św. Marcinie pod numer 38. Hotel ów należy do Leokadii i Jana Świtalskich, prawdziwych polskich patrjotów, którzy na potrzeby powstania przekazali 22 pokoje na 2 i 3 piętrze. To doskonałe miejsce na dyskretną pracę sztabu, bo w hotelu jak to w hotelu kręci się wielu ludzi i nikogo nie dziwi, że ktoś ciągle wchodzi i wychodzi.

Początkowo więc chodziliśmy tam potajemnie, w cywilnych ubraniach, żeby Niemców w pole wyprowadzić. Drzwi z klatki schodowej do pomieszczeń na obu piętrach otwierali po podaniu odpowiedniego hasła dyżurni skauci. Nocami często wyręczała ich Helena Szedzińska, córka właścicieli, za co niech jej Bóg wynagrodzi długim i dobrym życiem. Tam też dowiedziałem się, że 6 Pułk Grenadierów opuścił Poznań. Jaka szkoda, że mnie przy tym nie było!

Dołącz do wydarzenia

DOŁĄCZ DO NAS NA FB

Dołącz

Menu w stopce

Social media

Kontakt

https://27grudnia.pl/wp-content/uploads/2018/02/logo_sw_wielkopolskiego.png
© 2018 Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego
biuro@27grudnia.pl
+48 61 626 66 84