Wiśniewski zebrał 24 druhów, co się mężnem sercem i odwagą w boju szczycili. O szóstej rano, po ciemku jeszcze, co by nie budzić podejrzeń spotkaliśmy się na Wzgórzu przy ulicy Niegolewskich pod numerem 22.
W salce przy kościele łazarskim pobłogosławił nas tedy ksiądz Franciszek Górczyński, a i karabinów kilka od niego my dostali, potem jeszcze do Adama Sałaty skoczyliśmy po dodatkową broń. Kiedyśmy przybyli do fortu, Niemcy kompletnie zgłupieli.